Wiele organizacji staje przed wyzwaniem, w jaki sposób podnieść efektywność pracowników. Na drodze do realizacji tego celu często pojawia syndrom „bieżączki”
Jest to stan kiedy szef jest tak mocno skupiony na realizacji bieżących zadań, że nie ma czasu zająć się budową strategii funkcjonowania działu, jak również zastanowić się nad zadaniami, które wymagają od niego dłuższego zaangażowania czasowego. Oczywiście sytuacja ta nie wpływa na bieżącą efektywność jego działania lecz długofalowo najczęściej kończy się brakiem rozwoju i innowacyjności podległego obszaru.
Coraz więcej firm produkcyjnych tak mocno kładzie nacisk na optymalizacje czasu pracy swoich pracowników, że zapominają o korzyściach z swobodnego myślenia.
Byłem w firmie na warsztatach, w której brygadzista jest zestandaryzowany w 85% swojego czasu, mistrz 65%, kierownik 45%. Mają oni wyznaczone konkretne działania, które mają zrealizować w określonym czasie. Można powiedzieć, że kadra średniego szczebla ma czas na zebranie pomysłów od pracowników i na rozwinięcie ich lecz praktyka pokazuje, że najczęściej te pomysły leżą w szufladach i czekają na lepsze czasy. Przykładem może być zjawisko odkładania na później pomysłów pracowniczych, które wielokrotnie przechodzą fazę oceny ale ze względu na brak czasu nie są realizowane.
Inny rodzaj podejścia prezentuje firma 3M, która wybranym działom pozwala 15% swojego czasu poświęcić na badanie swoich pomysłów. Na pierwszy „rzut oka” jest wrażenie dużego marnotrawstwa, lecz praktyka pokazuje, że w tym wolnym czasie pojawiło się dużo dobrych rozwiązań np. żółte karteczki samoprzylepne.
Kolejnym przykładem może być Gmail – program pocztowy firmy Google. Były to pomysły, które tliły się w głowach pracowników ale ponieważ opracowanie ich nie leżało w zakresie obowiązków pracowników pozostawały w sferze marzeń. Dopiero gdy firmy pozwoliły im swobodnie pomyśleć zostały one zamienione na konkretne projekty, z których korzysta większość z nas.
Kiedyś czytałem o właścicielu dużej firmy, który co siedem lat opuszcza firmę, oczywiście zostawiając ją w „dobrych rękach” i udaje się w roczną podróż. Jak podaje, po powrocie do swojego przedsiębiorstwa sypie pomysłami i nowymi strategiami rozwoju, co bardzo korzystnie wpływa na funkcjonowanie firmy. Sam zachęca osoby ze swojej firmy, żeby korzystały z tej praktyki. Ma świadomość kosztów a przede wszystkim korzyści.
Sam ze swojego doświadczenia mogę podać przykład, kiedy po siedmiu latach pracy jako trener wycofałem się na rok czasu ze swojej działalności szkoleniowej. Po moim rocznym urlopie, gdy wróciłem do szkoleń zmieniłem spojrzenie a potem strategię działania, co zaskutkowało pozytywną zmianą w moim życiu zawodowym.
Czy powinniśmy pozwolić pracownikom rzucać pracę lub iść na roczny urlop?
Patrząc na doświadczenia wielu ludzi sukcesu – oczywiście, że tak. Patrząc na realia biznesu, mogło by się to skończyć dla wielu firm dużymi problemami.
Jak sami Państwo widzicie jest wiele korzyści ze „swobodnego myślenia”. W początkowej fazie takie działanie może przynieść straty dla organizacji ale doświadczenia wielu firm pokazuje, że trwanie w „bieżączce” jest jeszcze gorszym rozwiązaniem. Rozwój efektywności pracownika w dużej mierze jest uzależniony od stworzenia mu do tego odpowiednich warunków.
śWIETNE RADY.
bĘDĘ SIĘ DO NICH STOSOWAĆ.
W POPRZEDNIEJ PRACY NIE CIERPIAŁAM „BIEŻĄCZKI” MOJEGO SZEFA. nIE POTRAFIŁ ZACHOWAĆ RÓWNOWAGI POMIĘDZY ROZWOJEM FIRMY A TYM, CO TRZEBA ZROBIĆ TU I TERAZ. pAMIĘTAM O JEGO ZACHOWANIU I BĘDĄC NA SWOIM, STARAM SIĘ ODNALEŹĆ BALANS MIĘDZY JEDNYM A DRUGIM. cZASEM JEST TRUDNO, DLATEGO DZIĘKUJĘ, ŻE PRZYPOMNIAŁEŚ MI, JAK BARDZO JEST TO WAŻNE. pOZDRAWIAM!
Zdrowy balans pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym pozwala zachować radość z jednego i drugiego życia :).
O tak, metody design thinkingowe, service designowe są świetne dla szukania innego punktu widzenia. również wszelkiej maści projekty prowadzone z ostatecznymi klientami (warsztaty partycypacyjne), pozwalają trochę oderwać się od tej swojej wypracowanej wizji produktu czy usługi, którą się zajmujemy.
Każda metoda jest dobra jeśli znajdzie się czas, żeby ją zastosować. Niestety w wielu firmach musi dojść do kryzysu, żeby osoby zarządzające zrozumiały, że czas na zmianę kursu.
Jak luDzie są przepracowani i nie mają czasu na swobodne myślenie to nigdy nie wymyślą czegoś nowego, bo ciągle będą skupieni na bieżących zadANIACH 😉
Takie działania w formule długofalowej często prowadzą do wypalenia zawodowego.