„nienawidzę swojej roboty” – kierownik 28 lat
„szef mnie wykończy” – pracownica 46 lat
„któregoś dnia wyjdę i nie wrócę” – brygadzista 38 lat
„wracam z pracy i wypijam lampkę wina” – pracownik 55 lat
„na myśl o pracy robi mi się nie dobrze” – pracownik 34 lata
„nie mogę się doczekać emerytury – pieprznę tym wszystkim i odejdę” – kierownik zmiany 62 lata
Z tego typu komunikatami spotykam się coraz częściej podczas pracy na salach szkoleniowych lub sesjach coachingowych. Zjawisko jest dość niepokojące ze względu na jego narastanie.
Coraz więcej pracowników ma dość swojej pracy. Mają coraz bardziej utrudnione relacje z przełożonymi. Coraz częściej podczas sesji pojawia się pomysł ze strony klienta, żeby zmienić pracę. Jeżeli pracownik długo utrzymuje się w stanie, w którym dochodzi do wyczerpania zasobów fizycznych, psychicznych i emocjonalnych najczęściej kończy się to wypaleniem zawodowym.
Głównymi objawami takiego stanu są:
Gdybym miał podać główne czynniki mające wpływ na wypalenie zawodowe, o których mówią uczestnicy podczas szkoleń i klienci w trakcie sesji coachingowych to bym wymienił:
Tu pewnie można by zacząć narzekać na dysfunkcje firm i ich reprezentantów, którzy „powinni”. Z moimi uczestnikami/klientami pracuję nad tym, na co mają wpływ i na tym chciałbym się skupić w dalszej części artykułu.
Patrząc na powyższe czynniki wybrałbym trzy kierunki działań, które sumarycznie będą nas wspierać przed wypaleniem zawodowym.
To jest jedno z podstawowych działań jakie realizuję podczas warsztatów i coachingów. Pracuje z uczestnikami nad prawidłowym postrzeganiem rzeczywistości, z którą ścierają się w organizacjach.
Dlaczego?
Jako ludzie funkcjonujemy na poziomie świadomym i podświadomym. Wszystko to co nas otacza oceniamy przez te dwa poziomy. W przypadku poziomu świadomego jest nam łatwo ponieważ mamy z nim bardzo dobry kontakt i wiemy jakie wewnętrzne komunikaty go budują. Gorzej jest z poziomem podświadomym, z którym mamy kontakt poprzez stany emocjonalne a nie komunikaty budujące je.
To jest jedno z podstawowych działań jakie realizuję podczas warsztatów i coachingów. Pracuje z uczestnikami nad prawidłowym postrzeganiem rzeczywistości, z którą ścierają się w organizacjach. Dlaczego?
Jako ludzie funkcjonujemy na poziomie świadomym i podświadomym. Wszystko to co nas otacza oceniamy przez te dwa poziomy. W przypadku poziomu świadomego jest nam łatwo ponieważ mamy z nim bardzo dobry kontakt i wiemy, jakie wewnętrzne komunikaty go budują. Gorzej jest z poziomem podświadomym, z którym mamy kontakt poprzez stany emocjonalne a nie komunikaty budujące go.
Przykład:
Idziemy do szefa na spotkanie w sprawie niezrealizowanego celu. Czujemy niepokój, ponieważ szef nas nie rozumie, wymaga niemożliwego, ma pretensje. Cel został nie zrealizowany z przyczyn od nas niezależnych. Na poziomie racjonalnym akceptujemy taką sytuację i mamy zgodę na brak realizacji postawionego zadania, ponieważ z naszej strony zostało wszystko dopełnione.
To skąd ten lęk?
Zaczyna mocno pracować podświadomość, która jest narzędziem bardzo użytecznym, ponieważ pozwala nam na bezmyślne funkcjonowanie typu jazda samochodem i rozmawianie przez zestaw głośnomówiący. Automatyzmy są mechanizmem bardzo przydatnym. Wszystkie nasze doświadczenia wrzucane są do jednego worka, mieszane i z nich pojawia się pewien schemat działania w określonych sytuacjach. Jeżeli jedziesz do pracy i ta czynność jest powtarzalna, to po jakimś czasie ten odcinek drogi pokonujesz na poziomie podświadomym (nie myślisz o drodze). Jeżeli teraz nastąpi zmiana organizacji ruchu i jedziemy na poziomie podświadomym, to nie jest tak, że umysł tego nie widzi. Dostrzega zmianę i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, lecz nie reaguje, ponieważ nie została taka sytuacja zautomatyzowana. Z tego powodu sporo osób po wypadku mówi „jechałem na pamięć”.
To samo mamy podczas naszej „wyprawy” do szefa. Z jednej strony umysł racjonalny mówi, że jesteśmy „OK” z drugiej czujemy lęk. Wypływa on z podświadomości, która robi swoje. Analizuje sytuację wg swojego schematu, który został zautomatyzowany. Automatyzmy to jest suma naszych doświadczeń z rodzicami, szkołą, środowiskiem, pracą. Niestety ich wadą jest to, że wielokrotnie ich działanie jest nieadekwatne do zaistniałej sytuacji.
Czemu się tak dzieje?
Jeżeli na bieżąco nie sprawdzamy czy automatyzmy, które posiadamy są zasadne w danej sytuacji, to możemy doświadczać emocji, które w danym momencie nie powinny występować.
Przyjrzyjmy się pracownikowi, który idzie do szefa z informacją o nie zrealizowanym celu. Co tak na prawdę wywołuje w nim lęk. Najczęściej podczas sesji coachingowej lub na sali szkoleniowej słyszę następujące schematy myślowe uruchomione w danej sytuacji:
Jeżeli zasilamy się takimi przemyśleniami przed spotkaniem z przełożonym, to nie dziwmy się, że doświadczamy sytuacji lękowych.
Co z tym zrobić?
Sprawdźmy czy dana myśl jest prawdziwa.
Po zadaniu pytania „czy to jest fakt?” uświadamiamy sobie absurd naszego myślenia. Teraz zaczynamy tworzyć nowe, zdrowe myślenie, które będzie nas wspierać.
Tutaj warto wykonać jeszcze jeden zabieg. Jak zdefiniujemy nasz schemat myślowy, to również warto zadać sobie pytania: co daje Ci takie myślenie? Na ile on Ci służy?
Jak sami Państwo widzicie, to od naszej interpretacji zależy, w jaki sposób będziemy postrzegać daną sytuację. Jest to przełomowa zmiana w sposobie widzenia naszego świata. Nie rozumiejąc źródła naszych emocji najczęściej przerzucamy odpowiedzialność na innych. Często słyszę: To on mnie stresuje! Patrząc na powyższe prawda jest taka, że: to JA się stresuję w danej sytuacji. Co mi daje to stwierdzenie? Bardzo dużo, ponieważ teraz wiem, że mogę coś z tym zrobić. Że to, ode mnie zależy i mam na to wpływ.
Zmiana sposobu myślenia nie jest szybka. Na rozpoczęcie procesu najczęściej wystarczy 5 sesji w okresie około dwóch miesięcy i jesteśmy wstanie ruszyć z nową jakość funkcjonowania w organizacji. Z praktyki powiem, że przy mocnym zaangażowaniu klienta całość trwa około dwóch lat. Czemu tak długo? Stary nawyk myśleniowy zastępujemy nowym. Wypracowanie silnego nowego schematu funkcjonowania w danej sytuacji wymaga konsekwentnego treningu.
Czemu często wracamy do starych przyzwyczajeń?
Ponieważ nie da się ich usunąć. Z tego powodu się mówi „czym skorupka nasiąknie za młodu tym na starość trąci”. Olbrzymia praca trzeba wykonać w utrwalaniu nowego systemu myślenia. Robi się to poprzez ciągłe powtarzanie zdrowego komunikatu typu „pytania ze strony szefa nie są po to, żebym się źle czuł, on zadaje pytania, które są mu potrzebne do wyrobienia sobie zdania na temat sytuacji”. Jeśli tego typu komunikat będziemy powtarzać regularnie, to stworzymy nowy nawyk myśleniowy, który będzie nam służył.
2. Dbałość o wypoczynek
Pewnie nic odkrywczego tu nie napiszę, że proporcja pomiędzy czasem pracy a wolnym szacuje się, że powinna wynosić 60/40. Pewnie wiele razy powtarzano, żeby uprawiać sport lub inne formy wypełniające wolny czas.
Dlaczego?
Głównym powodem jest przygotowywanie się do pracy w trudnych sytuacjach. Jak to działa:
3. Budowanie postaw asertywnych – jednym z podstawowych szkoleń jakie warto sobie zafundować jest „Asertywność” i „Zarządzanie stresem”. Obecnie rynek szkoleniowy oferuje olbrzymią ilość różnych form rozwojowych w tych kierunkach.
Po co?
Jest to narzędzie do obrony przed przełożonymi, współpracownikami oraz podwładnymi. Jedną z przyczyn wypalenia zawodowego są niezdrowe relacje w pracy, które wynikają z tego, że nie potrafimy wyznaczać jasnych granic w obszarach funkcjonowania w organizacji (np. ilość zadań, formy komunikacji), a potem dbać o ich przestrzeganie. Często słyszę, że szef powinien wiedzieć, jakie konsekwencje niesie to, co w stosunku do mnie robi. To prawda, powinien, lecz rzadko spotykam się z przełożonymi, którzy są dobrze rozwinięci od strony komunikacji interpersonalnej, jak również inteligencji emocjonalnej. Tym bardziej dotyczy to pozostałej grupy osób, które nas otaczają. Jeżeli będziemy potrafili budować zdrowe relacje w zespole lub nie będziemy ulegać niezdrowym zachowaniom innych, to wypalenie zawodowe wynikające z tkwienia w niezdrowych relacjach nie będzie występować. Będziemy dostrzegać problem po drugiej stronie lecz nie będziemy za nim podążać. Jak to mawiam: „nie damy się wciągnąć w chorobę drugiej strony?” Praktyka pokazuje, że jeżeli środowisku pokażemy, jakie są nasze oczekiwania i jak je odbieramy, to w większości przypadków nie ma problemu z niezdrowymi relacjami. Nie każdy zaakceptuje nasze warunki funkcjonowania. Jedną z zasad, o której warto pamiętać jest zasada, że „gdy budujemy postawy asertywne, możemy zrobić coś, co spowoduje, że druga strona poczuje się pokrzywdzona”. Co może okazać nam poprzez swoje nie zadowolenie. Tutaj, zanim zaczniemy się oskarżać o spowodowanie cudzej krzywdy, warto zadać sobie pytanie: po co to robię? Gdy to pytanie zadaje rodzicom, którzy podejmują decyzję wywołującą sprzeciw u ich dzieci (płacz, tupanie, trzaskanie drzwiami) często słyszę odpowiedź: żeby sprawnie funkcjonowały jak będą dorosłe. W pracy mamy identyczną sytuację. Często mamy do czynienia z osobami rozwiniętymi fizycznie, lecz czy są odpowiednio rozwinięte w zakresie kompetencji społecznych? To zawsze warto sprawdzić.
Chciałbym Państwu zwrócić uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo naszej pracy, który sprzyja wypaleniu zawodowemu. Mam na myśli pracoholizm, który w skrajnej formie jest leczony w gabinecie u psychoterapeuty. Skrajnością nie będziemy się zajmować lecz warto zwrócić uwagę na objawy:
Wymieniłem tu główne czynniki. Oczywiście zdiagnozowanie pracoholizmu wymaga zdecydowanie głębszych badań.
Podaje się wiele przyczyn pracoholizmu:
Patrząc na korzyści płynące z pracoholizmu można by powiedzieć, że w wielu obszarach jest to sprzyjający mechanizm. Niestety, długofalowo są głównie negatywy: zmęczenie fizyczne i psychiczne, brak kreatywności, łatwość popadania w konflikty w pracy.
Jak nie popaść w szpony pracoholizmu? Trzeba dbać o balans pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym.
Jednym z ciekawszych ćwiczeń, które można wykonać jest „Koło Życia” (link do ćwiczenia https://www.tomaszpachol.pl/2018/06/28/kolo-zycia/), które pozwoli na przyjrzenie się jak wygląda obecna sytuacja w gospodarowaniu czasem.
Innym ćwiczeniem, które możemy wykonać jest przyjrzenie się, co dla siebie dziś zrobiliśmy. Jako kryterium przyjmujemy „sprawiło mi to przyjemność”. Jeśli pojawi się „musiałem”, „wreszcie”, „koniec” to znaczy, że zrealizowaliśmy jakieś zadanie a nie coś dla siebie. W obszarze „dla siebie” pojawiają się również działania bezcelowe typu siedzenie na skale i cieszenie się otaczającym widokiem. Bardzo ważne jest doświadczanie przyjemności. Jeśli ktoś zapomniał, jak to jest, to warto sobie przypomnieć dzieciństwo, kiedy beztrosko spędzaliśmy sobie czas na zabawach.
Przedstawiłem Państwu różnego typu narzędzia, które można wykorzystać do poprawienia komfortu pracy. Jest ich zdecydowanie więcej. Gdybym miał Państwa do czegoś zachęcić, to żeby nie dopuszczać do eskalacji zjawiska wypalenia zawodowego, tylko na bieżąco reagować na zjawiska sprzyjające jego powstawaniu.
Ciężko skomentować tak koszmarnie (jak na blog) DŁUGI tekst, bo trzeba by napisać komentarz na kilkanaście zdań. Napiszę tylko, że dzisiejszy świat nie sprzyja spokojowi głowy. A to chyba najważniejsze. Trzeba zadbać o balans między pracą, rodziną a własnymi przyjemnościami. Wtedy łatwiej o spokój.
pees. nigdzie nie znalazłam informacji, w jaki sposób zostanie wykorzystany i po co potrzebny jest mój adres email.
Tomek, napisałeś bardzo ważny tekst. w dzisiejszych czasach ciągłego przyspieszania i wzrostu. Jeszcze parę lat temu mówiło się pół żartem pół serio, że ktoś łapie Burn out. Dzisiaj nikt się już z tego nie śmieje.
Maciej, jest coraz większa świadomość pracowników na temat wypalenia zawodowego i jego konsekwencji. Obecny rynek pracy daje ludziom możliwość znalezienia firm gdzie dba się o dobre proporcje pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Z takimi oczekiwaniami coraz więcej młodych ludzi przychodzi na rozmowy rekrutacyjne. Firmy, które to dostrzegają i realizują zyskują przewagę na rynku pracy.
wypalenie zawodowe to bardzo trudny temat, trudno go w sobie rozpoznać i rozpocząć zmiany
W artykule jest skierowanie do ćwiczenia „Koło życia”. Na start, żeby przyjrzeć się sobie jest dobre.
Ja bym działała radyklanie- zmieniła pracę.