W tym roku mija 25 lat, odkąd prowadzę szkolenia. To czas pełen nauki, rozwoju i zmiany podejścia do pracy z ludźmi. Przez lata popełniłem wiele błędów, które nauczyły mnie, jak być skuteczniejszym trenerem. Dziś wiem, że dojrzałość w tej roli oznacza elastyczność, otwartość i umiejętność dostosowania się do potrzeb uczestników. Oto sześć największych błędów, które popełniałem kiedyś – i czego mnie nauczyły.
1. Szedłem za programem, zamiast za ludźmi
Na początku skupiałem się na realizacji programu szkoleniowego. Wydawało mi się, że skoro jest dobrze przygotowany, to wystarczy, aby uczestnicy osiągnęli sukces. Dziś wiem, że program, choć cenny, nie uwzględnia indywidualności każdej osoby. Teraz stawiam na dialog i zrozumienie ich potrzeb. Każdy człowiek ma swoją unikalną perspektywę i sposób pracy, który należy uszanować. Wprowadzanie zmian wymaga otwartości na potrzeby uczestników i dostosowywania metod szkoleniowych tak, aby wspierały ich w ich własnym tempie i stylu nauki.
2. Oczekiwałem natychmiastowych rezultatów
Na początku trudno było mi zaakceptować, że uczestnicy nie wdrażają od razu wszystkiego, czego ich uczę. Czułem frustrację, widząc, że na kolejnych szkoleniach nie potrafią zastosować wiedzy w praktyce. Teraz rozumiem, że rozwój to proces. Każdy człowiek rozwija się w kierunku, w którym jest gotowy, a edukacja wymaga czasu, wsparcia i wielokrotnego powtarzania kluczowych treści. Zmiany nie następują od razu – wymagają prób, błędów i stopniowego oswajania się z nowymi koncepcjami.
3. Nie miałem cierpliwości do powolnych zmian
Na początku trudno było mi zrozumieć, że każdy uczestnik ma swoje tempo nauki. Teraz wiem, że każda firma jest inna i każdy człowiek inaczej przyswaja wiedzę. Nie oceniam sposobu pracy uczestników – pokazuję im różne możliwości i zostawiam im wybór drogi. Każdy wybór, który podejmują, to ich własny krok naprzód. Moim zadaniem jest być przewodnikiem, a nie sędzią. Szkolenie to nie tylko przekazywanie informacji, ale wspólne budowanie zaufania i wzmacnianie kompetencji, co pozwala uczestnikom przechodzić przez proces zmian w sposób dla nich komfortowy i efektywny.
4. Myślałem, że to ja mam zawsze rację
Na początku sądziłem, że to ja jestem ekspertem i to moje podejście jest jedynym słusznym. Dzisiaj wiem, że najlepsze efekty osiąga się dzięki połączeniu mojej wiedzy z doświadczeniami uczestników. Każdy z nich wnosi własne pomysły, obserwacje i sposoby działania, które mogą wzbogacić cały proces szkoleniowy. Wspólna wymiana doświadczeń tworzy przestrzeń do innowacji i wzajemnego uczenia się. Dzięki temu moje szkolenia stały się bardziej dynamiczne i angażujące.
5. Pracowałem na oporze uczestników
Na początku często wychodziłem ze szkolenia wyczerpany. Dziś wiem, że jeśli jestem zmęczony, to znaczy, że pracowałem na oporze uczestników, zamiast z nimi. Nauczyłem się uważności na potrzeby grupy i dostosowywania treści do ich gotowości. Moim zadaniem nie jest jedynie przekazanie wiedzy, ale stworzenie przestrzeni, w której uczestnicy mogą ją przyswoić we własnym tempie. Każdy z nas ma inny moment, w którym jest gotowy na zmiany, i to jest w porządku. Teraz skupiam się na rozpoznawaniu tych momentów i wspieraniu uczestników na każdym etapie procesu.
6. Brałem wszystkie zlecenia
Kiedyś przyjmowałem każde zlecenie, niezależnie od tego, czy czułem, że mogę realnie pomóc danej firmie. Dziś wybieram projekty, które są zgodne z moimi wartościami i w których wiem, że mogę coś zmienić. Pracuję z firmami otwartymi na rozwój i gotowymi na wdrażanie nowych rozwiązań. Dzięki temu moja praca daje mi więcej satysfakcji, a jej efekty są bardziej trwałe i wartościowe.
Po 25 latach w branży wiem, że bycie dobrym trenerem to nie tylko znajomość teorii, ale przede wszystkim umiejętność słuchania, dostosowywania się i szacunku dla procesu rozwoju każdej osoby. Dziś szkolenia to dla mnie nie tylko nauczanie, ale wspólna podróż, w której razem odkrywamy najlepsze rozwiązania.