Często rozmawiając z moimi uczestnikami warsztatów, klientami coachingów lub w obszarach prywatnych słyszę przy realizacji celów/zadań słowo „muszę”. Jest to słowo, które wskazuje, że ktoś wykonuje coś nie dla siebie ale dla innych. Jest to również sygnał, że podstawą działania jest motywacja „od” (od zewnątrz). W takiej sytuacji motorem napędowym jest, uniknięcia czegoś, co dla osoby jest nieprzyjemne. Jest to bardzo skuteczny motywator często wykorzystywany przez menedżerów lecz w przypadku, gdy osoba znajdzie możliwość zaspokojenia swojej potrzeby np. finansowej gdzie indziej, nie będzie bodźców, które będą ją w stanie zatrzymać.
Słowo „muszę” skutkuje tendencją u różnych osób do unikania danego problemu. Co za tym idzie pozostają w poczuciu bezsilności i bezradności. Zabiera się im wolność podejmowania decyzji tzw. autonomii. Ta sytuacja wywołuje w nich złość i frustrację. Tutaj uruchomi się bardzo ciekawe zjawisko nazwane w psychologi „reaktancją psychologiczną”. Im bardziej jest nam coś zabierane, tym bardziej mamy potrzebę zrobienia tego np. jeżeli pracownikowi narzucamy wykonanie zadania (zabieramy mu wolność wyboru) to wzrasta jego opór przed wykonaniem tego zadania. U pracownika wzbudzamy potrzebę odzyskania poczucia, że może sam podejmować decyzje. Przykład: jeżeli nie pozwalamy pracownikowi (blikujemy go) wypowiadać się, a ma potrzebę wniesienia swoich pomysłów w procesie przygotowywania drogi i metod realizacji celu to może u niego stworzyć się potrzeba okazania, że jest ważny i będzie bojkotował udział w wykonaniu zadania poprzez niskie zaangażowanie. Dzięki temu sam sobie udowodni, że ma wpływ, na to, co się dzieje. Zademonstruje swoją autonomię, która jest mu potrzebna do pozytywnej samooceny.
Zdecydowanie lepszym i bezpieczniejszym komunikatem jest „chcę”. Tutaj motywacja jest generowana na podstawie dysonansu pomiędzy tym kim mogę być, a tym kim jestem. Ta różnica w oczekiwaniach wywołuje dość silną potrzebę wewnętrzną dopasowania do siebie tych dwóch obrazów. Do momentu kiedy osoba sama sobie nie udowodni, że jest tym o kim myśli, czuje duży dyskomfort, który napędza ją działania. Rozwarstwienie w postrzeganiu siebie jest trudne do zaakceptowania i bolesne. Oczywiście osoby, które wielokrotnie zawiodły się na sobie, łatwo sobie radzą z dysonasem. Znalazły już usprawiedliwienie, z jakiego powodu mogą pozostać w zróżnicowaniu pomiędzy tym jakimi by chcieli być a jakimi są.
Jak zamienić „muszę” na „chcę”.
Podstawą jest znalezienie w każdym „muszę” choć odrobinę „chce”. Nawet najmniejsza jego ilość jest w stanie pobudzić osobę do ruszenia z miejsca dla przyjemności, a nie musu.
Przykład:
„Muszę iść dziś na trening” jeśli zaczniemy zastanawiać się z jakiego powodu „muszę”, to tylko będziemy utrwalać negatywne podejście do tego celu ponieważ zaraz zaczniemy sobie przypominać wszystkie negatywy z nim związane (pot, ból mięśni, brudne prysznice, kolejka w rejestracji). W takiej sytuacji lepiej zadać sobie pytanie, co mi daje trening?, jaką mam korzyść? W ten sposób zaczynamy komunikować się ze sobą językiem korzyści i budujemy obraz tzw. nowego „JA” (lepszy, sprawniejszy, szybszy, silniejszy). Tutaj uruchomi się potrzeba nałożenia na siebie dwóch naszych obrazów starego i nowego „JA”, co spowoduje chęć działania.
Tak TAK I JESZCZE RAZ TAK. zamienienie muszę na chcę potrafi zdziałać cuda. Przyznam szczerze, że nie jest to takie łatwe do zrobienia, ale warto spróbować i zmienić nastawienie na chcę 🙂
CYTUJĄC KLASYKA „cZASAMI CZŁOWIEK MUSI, INACZEJ SIĘ UDUSI” 😉 a Tak serio, zawsze staram się znajdować chcę w muszę, bo bardzo ważne jest dla mnie, by czerpać radość z każdej czynności 🙂 Jak jej nie mam, to nic mnie nie (z)musi 😉
kurcze, jak się tak nad tym zastanowić przez chwilę, to masz 100% rację do podejścia Muszę VS. Chcę :).
Tak proste, a tak trudno na to wpaść. Dzięki!
Jak nie wiele trzeba, żeby być szczęśliwym 🙂