Po rozmowie z Małgorzatą życie Andrzeja nabrało tempa. Zaprosił go na spotkanie jego kierownik produkcji Tadeusz. Brała w nim udział również Lucyna z HR. Temat rozmowy dla Andrzeja był zaskakujący. Przedstawiono mu propozycję przejęcia zespołu po kierowniku produkcji Henryku. To ten team, w którym była brygadzistka Małgorzata – pomyślał. Jeśli jest zainteresowany, to zaproszą go na rozmowę z dyrektorem Michałem. Dali mu trzy dni na decyzję. Oczywiście ma wskazać osobę, która go zastąpi.
Po spotkaniu Andrzej czuł się rozdarty. Z jednej strony chciał coś zmienić, z drugiej strony dobrze mu było ze swoim zespołem. Cztery lata nim zarządzał i wreszcie zbudował swój team. Jak to Małgorzata powiedziała „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Bardzo to sobie cenił. Stała teraz przed nim decyzja o porzuceniu tego na rzecz, no właśnie czego? – zadał sobie pytanie. Owszem dodatkowe pieniądze by się przydały, ale czy one stanowią główny sens pracy? – zamyślił się.
Mam fajny i zintegrowany zespół, w który włożyłem cztery lata pracy. Patrzę jak rosą i się zmieniają. Daje mi olbrzymią satysfakcję praca z nimi. Tyle razem przeszliśmy i mam to teraz porzucić, w imię czego? – powtórzył pytanie.
Wreszcie z tym zespołem zacząłem osiągać założone wyniki, co było opłacone dużym wysiłkiem i stresem.
Przez te cztery lata:
– ustabilizowałem rotację,
– dobrałem i wyszkoliłem ludzi do zadań,
– zbudowałem poczucie u pracowników „MY”,
– zminimalizowałem sytuacje konfliktowe,
– mam zaufanie, że to o co poproszę jest zrealizowane,
– zbudowałem autorytet u swoich ludzi.
Chyba w tym wszystkim najważniejsze jest, że mam spokój. Pierwszy rok to był koszmar. Ile ludzi się przewinęło przez mój zespół. Po co to rzucać? – ponowił pytanie do siebie.
– Czy jestem już wypalony zawodowo? Nie
– Czy potrzebuję rozwoju? Tak, lecz spokojnego.
Moje pierwsze dwa lata były jak Rollercoaster. Góra i dół, góra i dół. Czasami na ciągłym zawrocie głowy i wymiotach, innym razem spokojnie. I to czekanie co się stanie. Źle wspominam tamten czas – powiedział do siebie. Już było poczucie spokojnego wzrostu, a tu jazda w dół. I znowu to samo.
Najgorzej Andrzej wspominał zwolnienia grupowe pracowników kiedy przyszedł kryzys. To było straszne przeżycie. Nawet w desperacji poszedł do szefa i mu powiedział.
– Teraz pozostaje już tylko rzut monetą. Niech los podejmie decyzję, który z moich ludzi ma być zwolniony – ten moment decyzji pamiętał najbardziej.
– Mam super zespół, który koryguję do potrzeb organizacji. Wiem, że to rynek decyduje o tym co się dzieje. Lecz gdy przypomnę sobie ile mnie pracy i emocji kosztowało doprowadzenie zespołu do dobrego poziomu. Kurczę, to był kawał rzetelnej pracy. Każdego znam z imienia i wiem co u niego w domu słychać, a teraz redukcja. Koszmar szefie – powiedział Andrzej ze złością i smutkiem w głosie.
– Mam ochotę porzucić swoje stanowisko, i prosić szefa o to żeby ktoś inny podjął decyzję.
Kierownik Tadeusz zamyślił się i powiedział.
– Jesteś z tymi ludźmi na dobre i na złe. Zadbaj, żeby ich odejście było dla nich jak najmniej stresujące i żeby cię dobrze zapamiętali. Zadbaj również o tych, co zostali. Bo oni pozostaną już z przekonaniem, że ta firma nie jest bezpieczna jeśli chodzi o przyszłość. Im lepiej im zakomunikujesz co się stało i jakie są przyczyny reorganizacji, tym z mniejszymi lękami będziesz się u nich w przyszłości borykał
To była bardzo dobra rada.
Teraz kiedy popatrzył, na to co go spotkało przez ostatnie lata, uświadomił sobie jak wiele błędów popełnił. Dziś, to co go kiedyś wkurzało traktuje jak lekcje i w sumie to jest wdzięczny losowi, że przeszedł je tak bezpiecznie.
Andrzej lubił wyzwania, lecz nie jak na rollercoaster. Miał świadomość, że zmiany dalej go czekają. Taka praca – uśmiechnął się w duchu. Chyba czas zrobić kolejny krok, bo druga taka szansa może mu się pojawić, ale w innej firmie, a na taką zmianę nie był gotowy.
Przeczytał jeszcze raz to co napisał w treści email i nacisnął guzik wyślij. Uśmiechnął się.
– Czas na rollercoaster, lecz tym razem jestem już lepiej przygotowany do szybkiej jazdy w dół i do góry – powiedział na głos.